sobota, 10 grudnia 2011

"PALLADO" - wystawa rysunku, rzeźby i malarstwa.




Wernisaż wystawy autorskiej Łukasza Pallado z zakresu rysunku,
malarstwa i rzeźby, zatytułowanej "PALLADO".
10.12.2011 godz. 20.00

 W programie:

 - przemówienia, poczęstunek, wino
- koncert na wiolonczeli w wykonaniu Dominiki Tabaki


AFTERPARTY:

dj stay human (PHONO)
Impreza taneczna na dwa gramofony i mikser.
Tuż po oficjalnej części, rozpoczynamy kręcić czarnymi płytami.
Na żywo winylowa selekcja. Pięć muzycznych dekad w jeden wieczór.
Soul, hip-hop, old school, electro-soul, disco, jazz-funk, acid-jazz, r&b.
Impreza pod patronatem kwartalnika PHONO (www.phono.pl)

Wstęp oczywiście wolny jak ptak.

Wystawione prace zostaną poddane licytacji w dniu XX finału
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (8.01.2012).


O wystawie:

Czarno-szalono-biały Pallado

 Pierwsza, całkowicie autorska wystawa o wiele mówiącym „autorocentrycznym” tytule „PALLADO”. Jak dotąd prace Łukasza Pallado można było zobaczyć w przestrzeni publicznej na ulicy Mariackiej w Katowicach, w galerii mobilnej „w autobusie” w ramach akcji 3440 Metrów Nad Poziomem Świata, czy też w klubie Scena Gugalander,
jednak zawsze była to pewnego rodzaju kooperacja, współpraca. 
Tutaj w końcu można mieć do czynienia z Pallado podanym, jako danie główne.
Bez przystawek i deserów.
 Łukasz Pallado, zarówno jako człowiek jak i artysta, to postać..cóż, jedynym odpowiednim określeniem wydaje się „szalona”. Pełna złożoności i chaosu. I wydaje mi się, że oglądając jego prace doskonale można to dostrzec. Pozorny porządek i spokój, jaki może wprowadzać tonacja szarości jest momentalnie burzony przez bezkompromisowy, niekonwencjonalny miks
tak w kwestii tematyki jak i formy. 
Autor sięga po różne techniki, nie po to by zaprezentować jakąkolwiek głębszą, ukrytą ideę,
ale po to, by za pomocą pełnego spektrum nieokrzesanego, niebanalnego stylu przedstawić siebie, zaprezentować sprawy, przedmioty, postaci bliskie sobie. 
Przywodzi mi to na myśl, paradoksalnie, pewną formę autoportretu emocjonalnego.
Ze swobodą i nonszalancją na jednym płótnie łączy malarstwo z rzeźbą, a następnie zestawia je w jednej przestrzeni wystawienniczej z samodzielnymi formami przestrzennymi. 
W granicach ram obrazów i ścian galerii przenikają się płynnie różne techniki z zakresu działań twórczych. A wszystko to ostatecznie sprowadza się do próby uchwycenia czystej, nieokrzesanej pasji.
A co dalej…?
Czy chaos szarości złoży się w jeden spójny komunikat? Czy ma w ogóle się w taki komunikat złożyć? By odpowiedzieć sobie na te pytania nie pozostaje nic innego jak przystąpić do konsumpcji tego jednego jedynego, wyczekiwanego dania głównego.
Zatem smacznego drogie panie i panowie...

Katarzyna Zioło